top of page
  • Zdjęcie autorapisane.pl

WYSTARCZY?

Dwie postacie, zagrane tak idealnie, że ani przez chwilę nie myślimy o tym, że to tylko film i aktorzy. Wymagający i surowy do bólu nauczyciel oraz pragnący być najlepszym uczeń. Andrew (w tej roli Miles Teller) – młody perkusista, uczeń konserwatorium muzycznego oraz Terence Fletcher (grany przez genialnego J.K. Simmonsa) – nauczyciel, charyzmatyczny i okrutny zarazem. I oczywiście trzeci główny bohater filmu ­– jazz. Whiplash, bo o tym filmie mowa, hipnotyzuje i stawia pytania.



CZY TO DZIAŁA?

Nauczyciel – surowy, regularnie przekraczający granice wytrzymałości. Powstaje pytanie: czy taka metoda ma sens? A może tylko taka? Nauczyciel, który, aby wyłowić ukryty geniusz, złamie po drodze wielu słabszych albo po prostu mniej odpornych. Nauczyciel, który doprowadza do łez i wściekłości, po to, aby wyłonić najmocniejszego, bo jak mówi "nie ma bardziej szkodliwych słów niż dałeś radę". Czy można się przyzwyczaić do takiego okrucieństwa? Czy człowiek jest w stanie nałożyć na siebie bezpieczną skorupę, która ochroni i osłabi regularnie wypuszczane przez drugą osobę niszczące ciosy? Jak nie dać się złamać? A może jednak warto postawić wszystko na jedną kartę i dać z siebie wydobyć głęboko ukryte maksimum? Może trzeba przekroczyć pewną granicę i złamać samego siebie. Może dobrze nie powinno wystarczać...

J.K. Simmons fenomenalnie zagrał nauczyciela, który wśród uczniów wzbudza z jednej strony postrach, wręcz przerażenie, a z drugiej zachwyca i przyciąga. Gdyby tak nie było, Andrew nie tkwiłby w tym układzie, nie trenowałby do krwi, pomimo krzyków, nieczystych zagrań i wychodzącej poza ekran wściekłości. Terence Fletcher – ubrany na czarno, w błyszczących lakierkach, minimalistyczny, ale z twarzą, która pokazuje całą paletę emocji. Można na niego po prostu tylko patrzeć. Jego mimika mówi wszystko, nie potrzeba dodatkowych słów. Ale one są i jeszcze bardziej wzmacniają przekaz.



KIEDY WYSTARCZY?

Andrew walczy z całych sił, niejednokrotnie przekracza swoje możliwości i granice wytrzymałości. Bo ma cel i on jest najważniejszy. Czy o cokolwiek tak walczyłam? Na czym tak bardzo mi zależało, żeby dać z siebie wszystko, niezależnie od okoliczności? I wreszcie – czy zawsze warto i jak długo wytrwać? Do jakiej granicy należy dojść, aby powiedzieć STOP! WYSTARCZY!?


Żyjemy w świecie, w którym dominuje droga na skróty – łatwe zwycięstwa i szybka ucieczka. Nie walczymy o swoje cele, lecz, jeśli coś idzie nie tak, wymieniamy je na nowe. Nie walczymy o siebie, swoje pasje i ludzi, którzy są obok nas. Łatwiej jest zrezygnować i poszukać zamiennika. Rezygnujemy i zaczynamy od nowa. A przecież w końcowym rozliczeniu chorągiewka będzie należała do tego, który da z siebie wszystko! Andrew walczy, nie porzuca marzeń, mimo że każdy dzień jest mordęgą.



ILE TWARZY MA SUKCES?

Whiplash porusza jeszcze jedną kwestię, niby tylko na marginesie, niby tylko kilka migawek, ale przekaz jest istotny i prawdziwy do bólu. To różna skala sukcesu i niesprawiedliwość osądów. Ktoś awansuje do głównego składu drużyny sportowej i staje się gwiazdą wśród rodziny i znajomych, mimo że to zespół zaledwie trzecioligowy. Ktoś inny poświęca swojej pasji każdą chwilę, trenuje do łez oraz krwi i dostaje się do pierwszego składu najważniejszej orkiestry, lecz to nie wzbudza żadnych emocji. Ot co, muzyk, takie hobby… To tak prawdziwe i niesprawiedliwe, że aż boli, dotyka najczulszych strun w ciele. Powiedzieć można – nasz świat! Jakże często oklaskiwaną gwiazdą zostaje ktoś, kogo osiągnięcia nie dorównują temu, co wypracował ktoś inny. Jakże często słuchając przy rodzinnym stole autoreklamy wygłaszanej przez tych głośnych i przebojowych albo zachwytów nad nimi z ust rodziny, masz ochotę wstać i krzyknąć – A JA??? A MOJE SUKCESY???


To dotyczy wielu z nas, ale także całego otaczającego nas świata. Wielcy aktorzy teatralni i filmowi tworzą niezapomniane kreacje, ale media pełne są serialowych gwiazdeczek jednego sezonu. Doskonałe i zakurzone filmy leżą gdzieś w kącie, podczas gdy promowana jest średniej jakości produkcja. Wykonawcy muzyki łatwej, miłej i czasami przyjemnej, często bez wykształcenia, głosu a czasami i słuchu, kreowani są na gwiazdy wielkiego formatu, a o tych, którzy w świecie prawdziwej muzyki sięgają najwyższych pięter słyszą jedynie wybrani.


Pospolitość zbyt często wygrywa we współczesnym świecie, jest promowana na każdym kroku. To co łatwe, bywa przyjemne, gorzej gdy staje się normą i jedynym punktem odniesienia. Życie w tak wykreowanym świecie grozi obniżeniem lotów. To jak nauka w szkole – jeśli trafisz do słabej klasy, to jesteś jak reszta, a nawet jeśli będziesz najlepszym, to i tak poniżej swoich możliwości. Jeśli trafisz do klasy ambitnej, to będziesz nieustannie próbował dorównać tym najlepszym. Bo jedna zasada przetrwała – lepiej być najgorszym wśród najlepszych niż najlepszym spośród słabych.



Whiplash sprawił, że mam ochotę pójść jutro do pracy i z całych sił przydzwonić pałkami w talerze. Z pasją i energią, do ostatniej kropli potu i do krwi. Dać z siebie to wszystko, co ukryte, z impetem i siłą, tak żeby nawet ten ktoś schowany na drugim końcu korytarza wyłonił się ze swojego pokoju z WTF na ustach.







9 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page