top of page
  • Zdjęcie autorapisane.pl

ZMANIPULOWANI STRACHEM

Zaktualizowano: 19 kwi 2020

Jak zniszczyć człowieka, sprawić, że będzie zachowywał się jak bezbronna marionetka? Wystarczy potężna dawka strachu, dokarmianie nim regularnie i w nadmiarze. Do momentu, w którym całkowicie zatraci on poczucie bezpieczeństwa.


Po tygodniu ciężkiej pracy, bo przecież mimo panującej epidemii spora cześć ludzi pracuje, marzę o sobotnim wyspaniu się. Tym bardziej, że jakie ja mogę mieć plany na ten weekend? Spacer do kuchni czy na balkon? Ciasto cytrynowe czy drożdżowe? Marzyłam o wyspaniu się, bo chociaż w nocy zapominam o strachu, wirusach, maseczkach… choć i tak nie zawsze, bo nasze myśli i obawy brutalnie wnikają do podświadomości i szaleją w naszych snach. Ale czasami się udaje i noc pozwala zapomnieć i się zrelaksować. Zresztą podobno sen to zdrowie i podnosi odporność, teoretycznie więc rządzącym powinno zależeć, abyśmy się wysypiali. Sobota, 8 rano... budzi mnie potworny hałas. Co się dzieje? Słyszę głośny głos z megafonu, a że mieszkam wysoko w bloku, to roznosi się mocniej niż sam koronawirus. ZOSTAŃCIE W DOMU! No jestem i spałam. Czemu służy jazda takiego policyjnego samochodu wewnętrznymi osiedlowymi uliczkami w sobotni poranek?

Zaspana i już ze zrodzonym niepokojem, bo automatycznie przypomniałam sobie o epidemii, zmieszanym ze złością, bo naprawdę chciałam odespać tydzień, sięgam po telefon, dla relaksu... A tam kilka ostrzeżeń, żeby w ten weekend nie otwierać okien, bo idzie chmura z Czarnobyla. Od razu czuję nerwowy skurcz serca. Nawet jeśli chcę zrezygnować ze strachu, to kolejne jego ziarenko zostało zasiane. I tak każdego dnia, ostrzeżenie za ostrzeżeniem. Po co? Dlaczego tworzy się wokół nas poczucie ciągłego zagrożenia – czy nie wystarczy sam wirus i groźba utraty pracy? Czy trzeba nasz strach potęgować? Mam już sama ochotę krzyknąć przez megafon – a dajcie wy mi wszyscy święty spokój!


Wirus pochodzący od nietoperza, a może wymierzona w ludzkość broń biologiczna? A może to Bill Gates albo tajemniczy naukowiec z jeszcze bardziej tajemniczego centrum badań? Jedna koncepcja goni drugą, każdego dnia zasiewa się w nas kolejną wątpliwość, przez co tracimy stabilizację. A ta jest nam niezbędna, abyśmy to wszystko przetrwali, zachowując jednocześnie trzeźwe spojrzenie. Tymczasem im większy wir zostanie wokół nas wytworzony, tym łatwiej będzie nas tej równowagi pozbawić. Gdy już stracimy zaufanie do każdego pewnika, którym się w dotychczasowym życiu kierowaliśmy, będzie można w nas rzeźbić jak w sklepowej plastelinie, według instrukcji. Po to właśnie karmiony jest strach. Sam w sobie, jak każda inna emocja, jest reakcją normalną i potrzebną, bo ostrzega przed niebezpieczeństwem. Jednak w nadmiarze jest najgroźniejszą bronią w nas wycelowaną.


Pozory bezpieczeństwa wcale go nie dają. A strach gwałtownie rośnie, gdy widać manipulacje i niekonsekwencję w działaniu. Po świecie szaleje koronawirus, ale jakby Polskę jedynie smagał ogonem, dużym, ale jednak to tylko ogon. Jakbyśmy jako kraj byli otoczeni chroniącą nas bańką. A to nie magiczna bańka przecież, ani doskonałe metody rządu, ani postępowa medycyna, lecz niedoinformowanie i mała liczba testów. Z pustego i Salomon nie naleje. Przy małej liczbie testów także i wyniki będą lepsze niż w państwach, które badają mieszkańców na szeroką skalę, bo, mimo że zero to tylko zero, to jednak jedno czy dwa zera na końcu liczby robią różnicę. A więc mamy lepsze wyniki niż sąsiednie kraje. Jednak lepsze nie oznacza prawdziwsze.

Dziwnie żyje się w kraju, w którym aż tak bardzo nie można ufać innym. Wybory są ważniejsze niż zdrowie ludzi, życie, rozkręcające się bezrobocie, klękająca, i to nie do modlitwy, gospodarka... ludzie nie wiedzą, co czeka ich jutro, a w sejmie odgrzewa się stare antyaborcyjne bełkoty... Publiczna telewizja przypomina raczej maszynkę do mielenia, a z treści wystąpień wynika, że mieszkamy w najbardziej rozwiniętym i najlepiej radzącym sobie kraju świata, bo tylko inni popełniają błędy. Jeśli jest tak cudownie, to czemu jest tak źle? Czemu mam ochotę wyjechać, gdzie pieprz rośnie?


Tylko gdzie? Czy jest kraj, w którym pozwala się żyć bez manipulacji, wzbudzania strachu, bez podkopywania, gdy sobie dobrze radzisz, bez zazdrości innych i tego popularnego u nas „co ludzie powiedzą?” Poproszę o bilet, w jedną stronę!





5 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page